Dawno już minęły czasy, gdy widok pól usianych elektrowniami wiatrowymi w Polsce był czymś nowatorskim i niespotykanym. Dzięki funduszom unijnym, wiatraki w wielu miejscach wpisały się na stałe do wiejskiego krajobrazu i jest ich w naszym kraju już kilkadziesiąt. Oczywiście nadal jest nam daleko w tej dziedzinie do Niemiec, gdzie turbiny wiatrowe zadomowiły się na długo zanim pierwsze tego typu instalacje pojawiły się w Polsce. Jednak nie ustalenie ilości farm wiatrowych w Polsce, czy u naszych zachodnich sąsiadów jest przedmiotem naszego dzisiejszego materiału, a to, w jaki sposób energia pozyskiwana z wiatraków może być użyta w służbie współdzielonej mobilności.
Wiatraki jak już wspomnieliśmy, w głównej mierze kojarzą się z krajobrazem wiejskim, podobnie jak może się z nim kojarzyć „mleko prosto od krowy”. Co zatem powiecie na ładowanie samochodu elektrycznego „prosto z wiatraka”? Niemcy nie mieli wobec tego żadnych oporów i już wiosną 2016 roku, w Klixbull, niewielkiej gminie na północy kraju, która nie liczy nawet 1000 mieszkańców, uruchomili carsharing dla lokalnej społeczności. Oczywiście jest to usługa oparta na samochodach wyłącznie elektrycznych, a prąd do ich ładowania, pochodzi właśnie z elektrowni wiatrowych.
Projekt Dorpmobil, jest w pełni inicjatywą lokalnej społeczności i od samego początku jej założeniem było dzielenie się samochodami elektrycznymi w sposób solidarny i zrównoważony. Zanim inicjatywa została wprowadzona, skonsultowano ją z mieszkańcami gminy, którzy z dużym optymizmem opowiedzieli się za wprowadzeniem elektrycznych współdzielonych samochodów. W efekcie tego, w Klixbull pojawił się jeden egzemplarz Renault Zoe, dla którego zorganizowano stacje wraz z ładowarkami, oraz … sejf w którym chowane są kluczyki do auta. Dla poprawnego działania usługi, stworzono specjalną stronę internetową na której zarejestrowani członkowie mogą zarezerwować samochody na konkretny przedział czasowy. Strona z kalendarzem, jest do bólu prosta, żeby nie powiedzieć prymitywna, natomiast w pełni spełnia swoje zadanie. Wspomniany kalendarz można obejrzeć klikając odnośnik.
Oczywiście użytkowanie samochodów nie jest bezpłatne, jednak biorąc pod uwagę proponowaną cenę, jak i zasobność portfela statystycznego Niemca, należy uznać ją za symboliczną. Każdy kto chce korzystać z samochodów usługi Dorpmobil, zobowiązany jest do zapłacenia rocznej składki członkowskiej w wysokości 5 EUR + 3,5 EUR za godzinę użytkowania samochodu. Jak wyliczył Werner Schweizer, opiekun inicjatywy, wystarczyło tylko 20 regularnych użytkowników Dorpmobile i łącznie 90 godzin użytkowania miesięcznie jednego samochodu, aby projekt pokrył koszty własne. Po roku działania systemu, dołączono drugi egzemplarz Renault Zoe, ze zwiększonym zasięgiem (pierwszy pozwalał na przejechanie 150 km na jednym ładowaniu, drugi dysponował już podwojonym zasięgiem), oraz z … hakiem holowniczym, ponieważ takie zapotrzebowanie zgłaszali użytkownicy. Usługa uznawana jest u naszych zachodnich sąsiadów, za projekt bardzo innowacyjny i jest nagradzany na wielu konferencjach i kongresach mówiących o mobilności, enegrgetyce i problematyce społecznej.
O tym, że projekt lokalnych elektrycznych usług aut na minuty ma duży potencjał, niech świadczy fakt, że projektem z gminie Tarmstedt, gdzie również działała podobna inicjatywa, do tej z Klixbull, zainteresował się koncern VW, który postanowił dołączyć do swojej sieci carsharingu Greenwheels, samochody (VW e-Golfy) ze stacji właśnie w gminie Tarmstedt. Władze gminy, lokalny dealer VW, oraz włodarze Greenwheels zgodnie komentują podjęcie współpracy jako duży krok w kierunku rozwoju usług współdzielonej mobilności bez podziałów, udowadniając, że symbioza pomiędzy wsią a dużymi aglomeracjami może się udać.
Pingback: Niemcy vs. Polska w carsharingu. - Autonaminuty.org