Zgodnie z zapowiedziami firmy Multicity której właścicielem jest koncern PSA (Peugeot & Citroen) umieszczonymi na swojej witrynie internetowej: „Dnia 29 października, na minutę przed północą, nasza usługa przestanie być aktywna. Dlatego też uprzejmie prosimy o zakończenie podróży naszymi autami tego samego dnia przed północą”. Już w zeszły weekend Multicity poinformowało swoich klientów e-mailem o swojej decyzji. Usługę uruchomiono w Berlinie w roku 2012, opierając ją na ponad 200 samochodach elektrycznych (Citroen C-zero). Z czasem operator dodał do puli kolejne pojazdy. Według danych podawanych przez Multicity, w całym Berlinie oddano do użytku dokładnie 330 aut.
U schyłku działania usługi Multicity, menedżer Björn Hornemann powiedział, że Berlin robi zbyt mało dla rozwoju infrastruktury ładowania samochodów elektrycznych. Nie ma wystarczająco dużo tego typu punktów, a słupki są często zajęte. Głównie z tego względu Multicity nie mogło liczyć na osiągnięcie rentowności swojej usługi w najbliższym czasie. Dodatkowo, Hornemann zwrócił uwagę że jego usługa, musiała konkurować z dobrze rozwiniętymi usługami opartymi na samochodach spalinowych, które nie borykają się z problemami infrastrukturalnymi.
Dla zobrazowania powagi sytuacji, warto zwrócić uwagę, że jak podaje internetowy serwis ev-charging.com w Berlinie znajduje się 308 lokacji z aktywnymi ładowarkami (wg oficjalnego portalu miasta Berlin jest tam udostępnionych 350 ładowarek, a wg AutoBild ładowarek w stolicy Niemiec jest 400), przy czym sama liczba słupków nie jest miarodajna, ponieważ przeważająca część to multi-ładowarki, w których znajdziemy od dwóch gniazd, po nawet osiem, o różnych standardach ładowania. Opisana sytuacja z Berlina, jest bliźniaczo podobna do przypadku San Diego który również opisywaliśmy na naszych łamach kilka miesięcy wcześniej (link), gdzie firma Car2Go musiała zamknąć usługę opartą na 300 elektrycznych Smartach ponieważ miasto we współpracy z prywatnym inwestorem nie było w stanie wywiązać się z zobowiązania postawienia 1000 ładowarek. Faktycznie postawiono 400, co okazało się zbyt małą ilością, aby pomóc usłudze elektrycznego Carsharignu, stać się rentowną. Oba te przypadki obrazują jak trudnym jest prowadzenie współdzielonego biznesu w oparciu o samochody elektryczne, co szczególnie powinno być rozważone przez samorządowców największych polskich miast, którzy wydają się być dobrze zarażeni ideą elektromobilności która jest zdecydowanie słuszna, ale aby miała sens musi być zrobiona „z głową”, a jak pokazują oba przytoczone przykłady, infrastruktura musi być zdecydowanie większa i bardziej dostępna, niż wskazywać mogłaby na to zapotrzebowanie, faktyczna ilość aut elektrycznych w takiej usłudze.
Pingback: Historia pewnej promocji – czyli, czemu Carsharing na prąd może nie wypalić. – Auto na minuty