Bratysława – pustynia pośród urodzaju.

Ostatnie lata, to niewątpliwy rozkwit idei współdzielenia środków transportu w tym – samochodów. Jeśli spojrzeć z tej perspektywy na Europę Środkowa, to odgrywa ona w tej kwestii, swoją zaskakującą dużą rolę. „Aut na minuty” w największych miastach naszego regionu stale przybywa, ale pomimo stałego wzrostu tego typu usług, można odnaleźć w okolicy jedno miejsce, które (podobnie jak w kultowej serii o przygodach Asterixa) dzielnie opiera się naporowi carsharingu, a jest nim stolica sąsiedniej Słowacji – Bratysława.

Bratysława liczy niecałe 500 tysięcy mieszkańców, co faktycznie czyni ją najmniejszą stolicą spośród naszych sąsiadów, niewiele jednak ustępując nieco większemu litewskiemu Wilnu, które zresztą ciężko porównywać choćby z tego względu, że tam carsharing rozwija się harmonijnie i gości dwóch solidnych operatorów posiadających setki samochodów i pełen wachlarz różnych modeli i klas samochodów (CityBee i Spark). O Pradze, Warszawie, Kijowie czy Berlinie nie będziemy nawet wspominać, ponieważ tam liczba samochodów współdzielonych jest absolutnie nieporównywalna. Zostaje jeszcze pogrążony obecnie w zawierusze politycznej Mińsk, gdzie jednak również kilka setek współdzielonych samochodów, będących udziałem kilku operatorów, również znajdziemy.

Wracając do Bratysławy, nie jest tak, że carsharing zupełnie nie „dotknął” tej słowackiej metropolii, bowiem pierwsze ruchy współdzielenia samochodów o nazwie Bratislava Auto obecne były już w 2013 roku… czyli wcześniej niż jakikolwiek operator zainteresował się podobnym tematem w Polsce. Z pierwszego start-upu niewiele wyszło. W tej chwili nie ma po nim już śladu, chociaż na nim też bratysławski carsharing się nie zakończył. W 2017 Słowacy doczekali się w swojej stolicy pierwszego elektrycznego usługodawcy, który powiązany był ze słowacką centralą Volkswagena i udostępnił w Bratysławie kilkanaście egzemplarzy elektrycznego VW e-Up’a. Usługa zakończyła swoją działalność pod koniec kwietnia argumentując ten krok epidemią korona-wirusa. Do dziś usługa nie wróciła na ulice i nic nie wskazuje, żeby było to tylko zamknięcie okresowe, tym bardziej, że oficjalny komunikat operatora mówi o zakończeniu projektu. Czy to ostatecznie znaczy, że w środku Europy Środkowej i półmilionowym mieście nie mamy ani jednego współdzielonego samochodu? Praktycznie tak, choć w teorii jeden akcent „aut na minuty” w tym mieście działa. Jest to słowacki odłam włosko-chińskiego projektu Share’n’go, który udostępnia swoim klientom elektryczne mikro-samochody marki Zhidou, które swojego czasu jeździły również w warszawskiej strefie Traficara, co jednak jest już przeszłością. Małych, żółtych samochodów znajdziemy w Bratysławie tylko 20 i to by było na tyle jeśli chodzi o komplet „aut na minuty” w Bratysławie, co jednak wcale nie znaczy, że na tym koczy się słowacki carsharing, bo tutaj można czuć się zaskoczonym.

Wspomniane bratysławskie Share’n’go jest największą (i jedną) usługą tradycyjnego carsharingu w słowackiej stolicy, natomiast nie znaczy to, że  jest to największa usługa w całej Słowacji. Większą usługą jest… Share’n’go, ale w drugim co do wielkości słowackim mieście – Koszycach, gdzie udostępniono ok 50 identycznych jak w Bratysławie samochodów marki Zhidou, a to nie wszystko, bo kolejny carsharing u naszych południowych sąsiadów znajdziemy w innym, mniejszym mieście –  Nitrze, gdzie w usłudze ShareCar znajdziemy kilka miejskich samochodów marki Suzuki Ignis.

Wróćmy jednak z powrotem do stolicy, gdzie może dziwić „brak klimatu” dla carsharingu, gdy rowery miejskie, które zazwyczaj są dobrym wstępem dla rozwoju innych form współdzielenia, działają bez przeszkód. O ile brak inwestycji dużych, światowych, czy nawet regionalnych operatorów nie dziwi za bardzo, wszak Bratysława jest miastem wiele mniejszym od innych regionalnych metropolii, gdzie carsharingowi giganci już zainwestowali (ShareNow w Budapeszcie czy AnyTime w Pradze), natomiast to, że Bratysława nie doczekała się solidnego i liczącego przynajmniej setkę samochodów usługodawcy jest zaskakujące, tym bardziej gdy uświadomimy sobie geograficzną bliskość z austriackim Wiedniem. Obie metropolie dzieli kilkadziesiąt kilometrów i carsharingowa przepaść. W Wiedniu znajdziemy ponad tysiąc współdzielonych samochodów, więc jest zdecydowanie skąd czerpać inspirację, natomiast na tą chwilę Słowacja jest zdecydowanym lokalnym „outsiderem” w zakresie współdzielonej mobilności samochodowej, który otoczony jest z każdej strony sąsiadami, radzącymi sobie w carsharingu bardzo dobrze.

Udostępnij przez :

Ten post ma 3 komentarzy

Dodaj komentarz