Sankcje nałożone na rosyjskiego agresora nie dziwią i dziwić nie powinny. Większość globalnych, wiodących producentów samochodów zaprzestało produkcji i dostaw części zamiennych do aut swojej produkcji do Rosji albo krótko po jej ataku na Ukrainę, albo z opóźnieniem, jak zrobił to niedawno Nissan. W związku z powyższym nie trudno było zgadnąć, że z czasem jeden z największych w Europie rynków carsharingu zacznie odczuwać problemy, tym bardziej, że usługi współdzielonej mobilności samochodowej w Moskwie czy Sankt Petersburgu opierały swoje floty w przeważającej większości na samochodach marek europejskich lub azjatyckich. Najpopularniejsze marki samochodów w rosyjskim carsharingu to Volkswagen, Renault, Hyundai czy wspomniany przed momentem Nissan.

Zważywszy na fakt, że praktycznie komplet samochodów w rosyjskich usługach, to pojazdy nowe, to można było się spodziewać, że w wyniku nałożonych sankcji, niemożliwe będzie dalsze wykorzystywane samochodów wymienionych marek ze względu na brak części zamiennych, dlatego też rosyjski carsharing zmuszony został do rozglądania się za alternatywami, które pozwolą na kontynuowaniu działalności, dlatego w rzeczywistości tamtejsi usługodawcy mieli wyłącznie dwie drogi dla swojego rozwoju.

Pierwsza z dróg to wykorzystywanie samochodów rodzimej produkcji, co zresztą w pewnym stopniu się wydarzyło, czego dowodem jest dołączenie do części usług samochodów marki Łada o czym pisaliśmy na naszych łamach, już pod koniec czerwca. 

Biorąc jednak pod uwagę, że po samej Moskwie przed rosyjskim atakiem na Ukrainę, jeździło kilkanaście tysięcy współdzielonych samochodów globalnych marek, to bazując na samej Ładzie ciężko wierzyć w powodzenie takiego rozwiązania. Druga alternatywa wydaje się o wiele bardziej realna i za taką też uważają ją rosyjscy usługodawcy. A jest nią zakup samochodów od chińskich producentów, których pojazdy nie są popularne w Europie, lecz w rosyjskich usługach stanowią one już coraz większą grupę.

Obecnie, znacząca większość rosyjskich operatorów posiada w swoich flotach pojazdy chińskie, a niektóre modele stają się powoli „flagowcami” flot współdzielonych. Przykładem takiego modelu jest crossover Chery Tiggo, który w różnych odmianach gości w wiodących usługach, takich jak Yandex Drive czy BelkaCar.

Co warte zauważenia, chińskie modele są również coraz częściej wykorzystywane w rosyjskich usługach taksówkarskich, które podobnie jak carsharing odczuwają sankcje, a nic nie wskazuje, aby w najbliższych miesiącach miałyby one ulec złagodzeniu, dlatego rosyjscy klienci wymienionych usług, muszą na dłuższy czas przyzwyczaić się do chińskiej motoryzacji.

Na koniec jednak warto się zastanowić nad jedną, kluczową kwestią dla rozwoju carsharingu w Rosji, bo nie da się przejść obojętnie wobec faktu, że typowym użytkownikiem carsharingu w Europie jest mężczyzna w wieku między 20-40 lat, czyli dokładnie taka grupa, jaka jest obecnie przymusowo mobilizowana do walki w Ukrainie, dlatego tutaj naszym zdaniem leży główne wyzwanie dla rosyjskich usługodawców, chociaż póki co nie natrafiliśmy na tamtejsze doniesienia medialne, aby operatorzy narzekali na masowy odpływ klientów, chociaż należy brać poprawkę, że takie informacje po prostu nie przebijają się przez mur tamtejszej propagandy.