Wczoraj prawie bankrut,
jutro lider elektromobilności?

Bardzo ciekawe wieści przyszły zza oceanu. Jedna z globalnych i najbardziej znanych tradycyjnych wypożyczalni samochodów – Hertz zapowiedziała gigantyczne zamówienie nowych samochodów elektrycznych. Zamówienie dotyczy astronomicznej wręcz ilości 100 000 samochodów marki Tesla, które zasilić mają flotę firmy głównie w Stanach Zjednoczonych oraz w wybranych lokalizacjach w Europie. Co ciekawe, pomimo wielkości inwestycji nie jest ona rozciągnięta mocno w czasie, bowiem komplet samochodów ma być dostarczony do Hertza do końca 2022 roku. Powiedzieć, że plan jest ambitny, to nic nie powiedzieć, tym bardziej zważywszy na globalny kryzys związany z półprzewodnikami i fakt gigantycznych opóźnień w odbiorze nowych samochodów, przez klientów na całym świecie. W wykonaniu terminowego zamówienia kluczową rolę ma odegrać nowa fabryka Tesli – Gigafactory w Berlinie.

Zamówienie Hertza, to największa jednorazowa inwestycja w zakup osobowych samochodów elektrycznych w historii elektromobilności, opiewająca na kwotę 4,2 miliarda dolarów. Do floty Hertza wjedzie głównie Tesla Model 3.

Oprócz zakupu samochodów, Hertz zapowiedział inwestycję w sieć ładowania, która będzie kluczowa dla sukcesu aut na prąd w branży tradycyjnego wynajmu samochodów, co tyczy się również carsharingu. Eksperci rynku wynajmu samochodów zapowiadają, że ruch Hertza będzie naturalnie wymuszał również zmianę kierunku ku autom elektrycznym u innych operatorów popularnego „rent a caru”. Póki co, polska branża tradycyjnego wynajmu nie się czym pochwalić w zakresie wynajmu aut elektrycznych, bowiem na ten moment „auta z wtyczką” to jedynie znikomy odsetek w flotach największych wypożyczalni w naszym kraju. Dla porównania carsharing był i nadal jest o wiele bardziej „elektryczny”. Nie znaczy to jednak, że nie będziemy obserwować stałego wzrostu znaczenia samochodów elektrycznych do wynajmu wśród polskich usługodawców. Kluczowa jednak dla rozwoju tego segmentu będzie infrastruktura, która mimo regularnego rozwoju, nadal jest niedostateczna.

Na koniec warto jeszcze odnieść się do tytułu dzisiejszego materiału, bowiem Hertz zapowiadający gigantyczną inwestycje w samochody elektryczne, to ten sam Hertz, który nie dalej jak w maju zeszłego roku ogłosił upadłość, za którą oficjalnie obwiniano pandemię korona-wirusa. Jak to zatem możliwe, że firma w ciągu kilkunastu miesięcy spłaca długi i wychodzi na prostą? Podczas pandemii Hertzem jak i całą branżą wynajmu samochodów wstrząsnął nagły spadek popytu na usługi. Z drugiej jednak strony spadkowi zapotrzebowania na wynajem towarzyszyło bardzo duże zwiększenie popytu na zakup samochodów używanych, co Hertz w obliczu bankructwa umiejętnie wykorzystał upłynniając 200 000 z łącznej liczby 650 000 samochodów jakie amerykański gigant posiadał w swojej flocie. Oczywiście Hertz wykorzystał fakt, że w ślad za zwiększonym popytem wzrosła cena samochodów używanych. Analitycy zauważają, że w wyniku zamówieniem Hertza, kurs akcji Tesli dodatkowo wzrósł, więc są podstawy aby wierzyć, że wraz ze stałym rozwojem infrastruktury, samochody z charakterystycznym T na masce będą trzymać cenę, przez co Hertz będzie w stanie bardzo korzystnie odsprzedać zamówione samochody na rynku wtórnym po okresie pracy w branży Rent a Car. Można zatem założyć, że zamówienie Hertza będzie symbolicznym kamieniem milowym dla elektromobilności, bowiem to właśnie branża wynajmu będzie kołem zamachowym dla samochodów elektrycznych w najbliższych latach.

Udostępnij przez :

Ten post ma jeden komentarz

Dodaj komentarz