O Carsharingu z pewnością można powiedzieć kilka rzeczy. Po pierwsze jest to idea udostępniania samochodów na określony czas, gdzie króluje opłata za minutę. Po drugie, usługi takiej współdzielonej mobilności nie są bezpośrednią konkurencją dla taksówkarzy, mimo że ci, usilnie się nad taką tezą upierają. Po trzecie z kolei, jeśli gdzieś w Europie można powiedzieć o przesyceniu Carsharingiem i uznać że nie ma tam już miejsca na żaden nowy projekt, to z czystym sumieniem można powiedzieć że jest to Berlin.
Jak się jednak okazuje, wszystkim z wyżej wymienionych prawd, można się przeciwstawić, a co więcej, można to zrobić w jednym projekcie. Takim właśnie projektem jest niemiecki Drive By, który ruszył właśnie w Berlinie. Jednak czy naprawdę jest jeszcze sens upychać kolejne samochody w tym mieście? A jeśli tak, to czym musiałby się charakteryzować projekt który miałby choć umiarkowane szanse na sukces? Na pewno musiałby być nowatorski i oparty na innych zasadach niż cała konkurencja. Taki też jest Drive By. Co zatem czyni go innym? Źródłem odpowiedzi niech będzie rozwinięcie wstępu, gdzie wspomnieliśmy o 3 prawdach odnośnie Carsharingu. Pierwszą związaną z Berlinem już poznaliśmy. Jeśli chodzi o pozostałe, to jedną z nich jest czas, a drugą nie wchodzenie w drogę taksówkarzom. I co ciekawe obie te cechy się ze sobą wiążą. Otóż nowy berliński projekt zakłada oparcie płatności za przejazd, wzorem taksówek, tylko na przejechanych kilometrach. Opłata za minutę nie istnieje. W ten oto sposób Drive By zabiera najpoważniejszy argument „taryfiarzom” którzy z umiłowaniem i uczuciem wyższości, deprecjonują Carsharing jako rozwiązanie dobre, do czasu jak nie stanie się w korku, gdzie ze zdenerwowaniem liczy się upływające minuty, gdy w tym samym momencie na pasie obok pasażer taksówki w spokoju czyta gazetę, mając świadomość że płaci wyłącznie za przejechane kilometry. W Drive By jest identycznie. W tej sytuacji, kierowcy taksówek po raz pierwszy mają naprawdę powód do niepokoju.
Na razie usługa jest wypuszczona na berlińskie ulice w ramach projektu pilotażowego, w oparciu o dwa modele: doskonale znanego z projektów konkurencyjnych Fiata 500, oraz z coraz śmielej poruszającego się w świecie Carsharingu miejskiego Audi A1. Na tą chwilę flota liczy łącznie 25 samochodów, jednak wg planów operatora, do końca roku ma się rozrosnąć do poziomu 120 aut, a do roku 2019 ma osiągnąć poziom 450 aut. Ceny są zróżnicowane w zależności od modelu, gdzie tańszy Fiat to koszt 0,69 EUR za kilometr, a droższe Audi, to kwota o 0,10 EUR wyższa. Dodatkowo, klient decydujący się na dłuższą podróż, po przekroczeniu setnego kilometra, każdy następny ma taksowany wg stawki 0,31 EUR. Oczywiście system działa jako Free-floating.
Rozwój projektu będziemy śledzić z uwagą, ponieważ odsunięcie czasu na margines w przypadku usług współdzielonej mobilności to prawdziwa rewolucja i to się naprawdę może udać. Jedyne do czego mamy jednak wątpliwości, to, to że nazwa naszego serwisu może stracić na sile i aktualności 😉