Pisaliśmy już wielokrotnie o problemie związanym z niedostosowaniu prawa do rozwoju technologii w naszym kraju, w odniesieniu do współdzielonej mobilności. Carsharing rozwija się w naszym kraju harmonijnie od przynajmniej 2 lat. Nie można tego jednak zdecydowanie powiedzieć o fakcie rozwoju prawodawstwa, które powinno rozwijać się wprost proporcjonalnie do rozwoju technologii.
W dniu dzisiejszym dotarliśmy do informacji, że w samochodach waraszawskiej usługi Panek Carsharing, zaczynają pojawiać się oryginały dowodów rejestracyjnych. Przypomnijmy, że od początku oferowania swoich samochodów na minuty w stolicy, Panek CS stosował w swoich samochodach kserokopie dokumentu. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, pomimo zrozumienia potencjalnych klientów usługi, dla kopii dowodu, wielu z nich przezornie omijało białe Yarisy, obawiając się, że patrole stołecznej drogówki, specjalnie będą zatrzymywać samochody warszawskiego usługodawcy, bowiem kontrola takiego samochodu gwarantuje funkcjonariuszowi łatwą podstawę do nałożenia mandatu karnego. Nie można odmówić logiki takiemu rozumowaniu,
podpierając je dość popularnym twierdzeniu o statystykach i „targetach” chociaż przedstawiciele Policji skrzętnie dementują jakoby takie działanie miało miejsce, a co więcej było wspierane przez mundurowe władze.
Przykład aut na minuty firmy Panek, a wcześniej wrocławskiej Vozilli, która również ugięła się pod naporem ostrożnych klientów, a także medialnej nagonki, wprowadzając ostatecznie oryginały dowodów rejestracyjnych do swoich, pokazuje, że prawodawstwo, nie nadąża za rozwojem technologii. Zarówno Vozilla, Panek, czy choćby niedawno testowane przez nas Innogy CS, gdzie operator tej usługi postawił na kopię potwierdzoną z oryginałem, co jednak w świetle prawa nie chroni przed ukaraniem mandatu użytkownika tej usługi, próbowały bronić się przed absurdalnymi, martwymi przepisami, jednak dwie z wymienionych firm poddały się, pod naporem betonowych przepisów.
Przypomnijmy, że obowiązek przewożenia dowodu rejestracyjnego w oryginale to wymóg wynikający z przepisów których źródło leży w ubiegłym stuleciu i dotyka jeszcze czasów poprzedniego, czerwonego ustroju, gdzie o elektronicznych bazach danych, systemach GSM i internecie bezprzewodowym nikt nawet nie marzył. Dzisiaj funkcjonariusz policji, zatrzymujący kierowcę, podczas kontroli drogowej wie wszystko na temat samochodu który zatrzymuje po wpisaniu numerów rejestracyjnych do swojej bazy. Dowód jako taki, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Nawet przeglądy rejestracyjne od pewnego czasu są już rejestrowane w bazie CEPiK, więc i ten argument wypada z rąk zwolenników działania ściśle z literą prawa. Od strony logiki, nie ma żadnego argumentu, przemawiającego za faktem wymogu przewożenia takich dokumentów w samochodzie, co zresztą potwierdzają przykłady z innych krajów Europy gdzie w wielu z nich wożenie jakiegokolwiek dokumentu samochodu nie jest wymagane. Zmiana tego archaicznego przepisu byłaby z pewnością ulgą nie tylko dla usługodawców współdzielonej mobilności, ale w sumie dla każdego polskiego użytkownika drogi, tym bardziej, że łamanie tego przepisu nie niesie za sobą absolutnie żadnej szkodliwości społecznej. Z kolei wożenie oryginałów dowodów rejestracyjnych w samochodach współdzielonych niesie za sobą ryzyka, choćby te związane z ubezpieczeniem, dlatego jesteśmy w stanie zrozumieć, że zarówno Vozilla czy Panek Carsharing nie podjęły decyzji o wprowadzeniu oryginałów dokumentów do swoich pojazdów z entuzjazmem.