Wiele razy na naszych łamach pisaliśmy że Polska w kwestii współdzielonej mobilności była jeszcze do niedawna pustynią, a obecnie się to zmienia w bardzo szybkim tempie. Nie dość, że Carsharing w tradycyjnym trybie pojawia się w kolejnych miastach, zarówno w postaci dużych opartych na setkach pojazdów usługach, jak i mniejszych o niewielkim rozmiarze, to jeszcze pojawiają się nad Wisłą platformy do wymiany samochodów prywatnych. Jak się jednak okazuje, pomimo coraz bogatszej oferty współdzielenia aut, pojawiają się na polskim rynku zupełnie nowe formy usług które z Carsharingiem mają coś wspólnego.
Taką właśnie usługę o nazwie Happy Miles zaczyna w Polsce promować Idea Bank. Happy Miles jest ciekawym połączeniem leasingu i wynajmu długoterminowego, gdzie głównym czynnikiem determinującym cenę usługi jest ilość pokonywanych wynajętym samochodem kilometrów. Im mniejszy przebieg, tym mniejsza opłata miesięczna za samochód. Klienci usługi mogą wybierać z bardzo dużej puli samochodów zarówno fabrycznie nowych jak i używanych, a także istnieje możliwość wyceny samochodu z rynku zewnętrznego. Mając upatrzony stosunkowo młody pojazd z zaufanego źródła można wycenić usługę Happy Miles, dla właśnie tego konkretnego samochodu, a gdy cena i warunki najmu przypadną do gustu klientowi, Idea Bank sfinansuje wybrany pojazd i udostępni go po ustalonej uprzednio cenie. Jak widać usługa jest dość nowatorska, natomiast nie rewolucyjna i co najważniejsze, z naszej perspektywy, to na pierwszy rzut oka nie widać związków ze współdzieloną mobilnością. Zatem skąd pomysł aby Happy Miles z nią łączyć? Spójność z Carsharingiem zauważają właściciele i operatorzy, czyli Idea Bank. Wg banku, nowa usługa udanie łączy zalety wynajmu długoterminowego z zaletami współdzielenia pojazdów. Z pierwszego czerpie auto na wyłączność i miesięczną czynsz, z tą różnicą że jej wysokość determinowana jest przez ilość wykorzystywanych kilometrów. Natomiast z Carsharingu czerpie właśnie sposób rozliczenia za zużywane kilometry, bowiem najemca za udostępniony samochód zobowiązany jest płacić jedynie niewielką ratę miesięczną w wysokości nieosiągalnej przy zwykłym leasingu czy wynajmie, a także nie ma zmartwień związanych z serwisowaniem samochodu, opłatą ubezpieczenia, czy sezonową wymianą opon. Przykładowo za Fiata 500, decydujący się na taką formę najmu, zapłaci jedyne 494 PLN miesięcznie. Oczywiście do tego dochodzi opłata w wysokości 0,42 PLN za każdy przejechany kilometr, natomiast o czym warto pamiętać w tej cenie nie ma zawartego paliwa. No i decydując się na taką usługę, należy brać pod uwagę że z samochodem związujemy się na 36 miesięcy. Jako dodatkowy argument, stawiany za wspólny mianownik Happy Miles do Carsharingu, operator usługi podaje możliwość użytkowania wynajętego samochodu przez większą ilość osób wśród rodziny czy najbliższych znajomych, którzy mogą wspólnie złożyć się na miesięczną ratę, a później rozliczać z faktycznie przejechanych kilometrów. I ten argument zdecydowanie bardziej przemawia do nas, niż przytaczany wcześniej o rozliczaniu za kilometry. Czy jednak po wyłuszczeniu wszystkich wymienionych pozornych podobieństw, faktycznie Happy Miles jest dalszym kuzynem Carsharingu? Owszem, ale bardzo dalekim, bowiem zasadnicze różnice widać jak na dłoni. W głównej mierze opłata miesięczna, a co za nią idzie „cyrograf” który cementuje związek na długie 36 miesięcy, gdzie Carsharing jest zobowiązaniem nie tylko na przejechane kilometry, ale też na zużyty czas, bowiem iluzją jest twierdzenie że w opisywanej usłudze klient płaci wyłącznie za faktyczne używanie. Należy zgodzić się, że posiadanie samochodu cały czas pod domem, w opozycji do szukania wolnych samochodów po mieście jest pewną wyższością, natomiast biorąc pod uwagę wysoki poziom gęstości, dobrze zorganizowanej usługi współdzielonej mobilności wynoszący np 2 samochody na 1 km2, to porównując ją z przymusem płatności miesięcznego abonamentu, stawia na wygranej pozycji tradycyjny Carsharing, mimo że klienci właśnie tej tradycyjnej formy, coraz głośniej zwracają uwagę na potrzebę udostępnienia oferty abonamentowej, co pewnie wkrótce się zdarzy w udostępnionych już nad Wisłą usługach. Kolejną zasadniczą różnicą jest fakt, iż Happy Miles nie płaci za zużyte paliwo, a całość kosztów kilometra jest traktowana jako przychód operatora usługi, a w Carsharingu z założenia opłata kilometrowa wiąże się paliwem które tam właśnie wliczone jest w cenę.
Reasumując, najnowszy produkt Idea Banku, jest zdecydowanie innowacyjną usługą, którą jednak bardziej pozycjonowalibyśmy wśród uzupełnień branży tradycyjnego wynajmu, niż jako rewolucję w mobilności, do tego współdzielonej, ze względu na to, że dostrzegamy zbyt dużo radykalnych różnic w porównaniu do tradycyjnego Carsharingu. Niemniej jednak usługa zasługuje na uwagę i szczególnie dla kogoś, kto szuka samochodu dostępnego zawsze bez wyjątku, jednakże wie że ilość pokonywanych kilometrów będzie symboliczna, może się wydać atrakcyjna. Tym bardziej, gdy taka osoba myśli poważnie o zakupie nowego samochodu, co przy obecnym poziomie utraty wartości pojazdów, a także kosztów dodatkowych związanych z posiadaniem ich, może się naprawdę kalkulować. Jednak mimo to, bylibyśmy ostrożni w wyrokowaniu, iż Happy Miles to bliski krewny Carsharingu, bo liczba różnic pomiędzy oboma formami usług, jest zbyt duża i każda z nich jest dedykowana do zgoła innego rodzaju klientów. Mimo to, gorąco zachęcamy do odwiedzenia strony tej usługi i przekalkulowania we własnym zakresie takiego wynajmu pod swoje potrzebny, bo być może ktoś akurat szukał takiej właśnie usługi jak Happy Miles, a tradycyjna współdzielona mobilność nie odpowiadała jego oczekiwaniom.
Oficjalna strona usługi: https://happymiles.pl/
stromectol uk ivermectin cream 1%
Pingback: keto desserts recipe